Kontynuujemy temat węży olejowych oraz paliwowych. Nie czekałem z poprzednimi postami, bo i tak nazbierało się sporo zdjęć, a pakowanie takiej ilości w jeden post nie jest zbyt wygodne. Tak więc dzisiejszy post potraktujmy jako drugą część.
Nie będę dzisiaj się rozpisywał, bo wszystko też było już wcześniej opisane. Mamy założony już na miejsce filtr oleju oraz założone na gotowo węże obiegu oleju, węże płynu wspomagania oraz pełniące funkcję przewodów paliwowych. Wszystkie są teflonowe w stalowym oplocie, zwłaszcza w przypadku paliwa ma to duże znaczenie, bo być może silnik docelowo zostanie przestawiony na zasilanie alkoholem.
Dzisiaj raczej gorzki post. Nie sądziłem, że do wszystkich problemów jakie spotykają odbudowę dołączy tak idiotyczna sprawa jak... kolorystyka loga. A jednak. Jakiś czas temu wymyśliłem Smoczycy logo, bazujące stylistyką na logu BMW, ale na tyle różne, żeby nie była to prosta zmiana kolorków szachownicy, itp. Zamiast trzech liter BMW umieściłem więc SRX, zamiast szachownicy, tło dzielone na pół, a w środku głowa smoka podpisana napisem "Dragonette" takim, jak na pokrywach na silniku. Wybrałem moje ulubione połączenie kolorów, czyli czarny i czerwony. Na czerwonym nie było widać napisu, więc dałem czerwony na górę, a czarny na dół. I tu zaczęły się problemy...
Trwają prace nad podłączeniem wszystkiego, co potrzebne do odpalenia. Zamknięty został obieg wody (a raczej płynu chłodzącego), węże paliwowe zostały poprowadzone w docelowych miejscach na przymiarkę i przygotowane do zakucia, a kable z dawcy zostaną wykorzystane do podłączenia prądu w aucie. Odebrałem też deskę od tapicera.
Jak mawiał klasyk, "surprise, motherf**ker". Mechanizm wycieraczek z dociskiem okazał się być... do E32. Mam go już dosyć i zdecydowaliśmy się założyć normalny, skoro i tak został wcześniej zregenerowany. Udało się też poskładać trochę osłon pod autem, podłączyć wybierak, podpiąć węże do chłodnic i wszystko szło ok, aż tu nagle... hamulce.
Po krótkiej przerwie urlopowej Diax Customs wraca do "zabawy". Czas na zamknięcie obiegu oleju i za chwilę zalanie silnika olejem. Ponieważ trzeba było przenieść filtr oleju w inne miejsce, nie obyło się bez zarobienia nowych węży. Również króćce siłą rzeczy musiały być nowe. No i miło zobaczyć auto w końcu na podnośniku, a nie wciąż w tym samym miejscu.
Jak już pisałem poprzednio, niestety zaliczyliśmy małą wtopę czasową, wysyłając do renowacji nie ten mechanizm wycieraczek, co trzeba. Oczywiście odnowiony miał zostać taki, który posiada dodatkową funkcję docisku. Pomyłka została na szczęście już naprawiona i właściwy mechanizm pojechał, a teraz już wrócił z regeneracji. Przy okazji uzupełnione zostało też kilka małych drobiazgów - tak więc post będzie znów z serii misz-masz.
Kontynuujemy temat chłodnic i uzbrajania przodu auta. Chłodnicę wody mamy prawie ogarniętą (poza malowaniem), teraz czas na mniejsze rzeczy z przodu. Chłodnica oleju zostaje taka jak była, trzeba było tylko kupić drugą, bo poprzednia popękała. Chłodnica wspomagania natomiast będzie inna, wydajniejsza a jednocześnie zajmująca mniej miejsca.
Czas montować chłodnicę. Ale nie może być tak jak wcześniej, na sztywno. Ona musi pracować, więc należy stworzyć odpowiednie mocowania. Jako baza zostały wykorzystane mocowania do Mitsubishi Lancera EVO 7/8/9. Chłodnica jest ze starszej generacji, ale to nie ma znaczenia - i tak i tak trzeba je przerabiać, a te są łatwiej dostępne.
Znów nagromadziło się kilka rzeczy z serii "zaczęte, nie wiadomo kiedy koniec", więc postanowiłem wrzucić kilka szybkich informacji co i jak. W skrócie - mamy już koła na tył, jak zwykle z niespodzianką. Udało się też kupić elementy do obiegu oleju. Węże klimy nadające się jeszcze poszły do regeneracji, a dostępne od ręki zakupione zostały nowe. Podłużnice zostały wyklejone folią odbijającą ciepło.
Ostatnio stanęło na założeniu zamków i wiązek. Teraz kontynuacja tematu drzwi. W tym "odcinku" montaż szyb, uszczelek wokół nich, ozdobnych czarnych elementów oraz listew ozdobnych. Pojawią się również listwy drzwiowe, z - a jakże - "niespodziewanym" zwrotem akcji. Jeszcze będzie część 3, choć krótsza, a póki co zapraszam do szczegółów.
Teraz dla odmiany kolejny temat bardzo długi. Oczywiście wszystko nadal dzieje się równolegle. Zaczyna się uzbrajanie drzwi. Jak można się domyślić, nie obyło się bez niespodzianek, bo praktycznie każde drzwi mamy z innego auta, co za tym idzie, zamki nie do końca chciały współpracować.
Dzisiaj dwa szybkie tematy, z których zdjęcia mam już jakiś czas, choć nie są jeszcze zamontowane na aucie. Pierwszy z nich to zregenerowany mechanizm wycieraczek. Ale nie najzwyklejszy, a z dociskiem. Pewnie nie będzie zbyt często używany, ale cóż.
Drugi temat to osłony termiczne. Praktycznie wszystkie oryginalne nadają się już wyłącznie na śmietnik. Niestety nie wszystkie są już dostępne, więc kilka elementów będzie trzeba szukać ładnych używanych.
Skoro mamy silnik w budzie, to będzie trochę postów z działań pod maską. Na pierwszy ogień idą kolektory wydechowe. Co z nimi było nie tak? Przecież wyglądały dobrze, nie? No niby tak, poza jednym małym szczegółem, że... były krzywe. Najprawdopodobniej pościągało je podczas spawania. Widać to na zdjęciu tytułowym, a także wewnątrz postu. Zapraszam.
Sam nie wiedziałem jak bardzo czekałem na ten moment. Silnik nareszcie wylądował na swoim miejscu w komorze! Oczywiście do odpalenia jeszcze kilka elementów i dni brakuje, ale zbliżamy się do tego już dużymi krokami. Brakuje jeszcze m.in. węży do zamknięcia obiegu oleju oraz chłodnicy - nie chcę odpalać silnika bez oleju i chłodzenia, nawet na chwilę.
Kolejny post typu misz-masz, ale teraz pewnie będzie takich sporo. Chyba lepsze to niż robić post na 2 zdania i 2 zdjęcia do każdej pierdoły. Teraz mamy upchnięte 3 rzeczy na raz. Po pierwsze, znowu złożone zostało trochę więcej środka, bo uzupełniona została wiązka o brakujące kostki. Udało się też połączyć wlew paliwa z bakiem. No i tymczasowe tylne zawieszenie zostało zastąpione moim, tak aby można było pojechać na geometrię sprawdzić, czy jest proste.
Zbliża się moment włożenia silnika. Jak wspominałem wcześniej, chciałem zmienić tarczę sprzęgła ze sztywnej na taką z łopatkami (koło zamachowe jest jednomasowe), więc to w zasadzie ostatni moment, aby to zrobić. Zdjęta została więc skrzynia i... jak można się domyślić, oczywiście znowu nie obyło się bez problemów i niespodzianek. Ale po kolei...
Kontynuujemy składanie bagażnika. Naprawy, a raczej odtworzenia wymagała wykładzina podłogi, która po wypadku była pogięta i zgnita ze względu na kontakt z deszczem przez kilka dni stania u "kolegi", który mimo próśb nie zadał sobie trudu narzucenia jakiegoś pokrowca stwierdzając, że "i tak już nic z tego nie będzie". Dziękuję, "kolego". No nic, lecimy z wycięciem i obiciem nowej.
Druga część zmagań z wózkiem, a konkretnie z maglownicą. Jak już kiedyś wspominałem, maglownica pochodzi z E46 RHD. Umarła podczas wypadku, ponieważ jej mocowanie było źle wykonane. Kupiłem drugą, która nadawała się do regeneracji i tu niespodzianka - dostałem w prezencie od pewnego dobrego człowieka sprawną, o krótkim przełożeniu!
Wiem, że nie skończyłem jeszcze tematu wózka, ale tutaj wiele tematów toczy się równolegle.
Nie pamiętam, czy wspominałem już o planach na zmianę wnętrza. W każdym razie teraz średnio pasowałaby szara tapicerka w bagażniku. Dlatego należało przerobić ją na czarną, a oprócz tego także dociąć pod wzmocnienie, które zostało wspawane za kanapą.
Trochę się ociągałem z postem na ten temat, bo temat trochę trwał, a finalnie wyszło sporo zdjęć więc postanowiłem to rozbić na części. W każdym razie - wózek po wypadku był krzywy. Trzeba było więc zrobić drugi, poprawiając przy okazji mocowanie maglownicy, bo w MGarage po prostu dociągnęli magiel śrubami na chama, więc bardzo szybko się urwał.
A to niespodzianka. Okazuje się, że siłownik zamka klapy jest inny niż powinien. Tzn. siłownik pochodzi z mojej starej klapy, z 520i. Natomiast wtyczka we wiązce (w tym przypadku z 525i) jest inna. Siłownik z 525i również mieliśmy, ale... nie pasował do klapy. Nie było rady i trzeba było albo wiercić nowe otwory w klapie albo przerobić wiązkę. Wybór był oczywisty.
Mam flashbacki z Vietnamu. To wracając z wizyty w celu wymiany alternatora miałem wypadek. W końcu trzeba się zmierzyć z demonami. Odbudowa trwa, a demony istnieją tylko w bajkach. Tak więc łapa alternatora przeszła przeróbkę u tokarza, żeby po pierwsze dobrze trzymała alternator, a po drugie żeby jego ewentualna wymiana nie wymagała rozwiercania jak wcześniej.
Nadszedł czas na wyczyszczenie i zamontowanie zbiornika paliwa. Mając go i tak rozebranego, warto było pozbyć się ze środka gąbki, jak zaleca producent, w przypadku stosowania E85, a taki plan jest na później. Po drodze wyszło jak zawsze coś do poprawy, więc było trzeba pokombinować. Dodatkowo klapa bagażnika została uzupełniona o lampki oświetlenia tablicy.
Poprzednim razem tył był bliski złożenia, przynajmniej z zewnątrz. Ostanim szlifem było podklejenie blendy taśmą dwustronnną (jak w oryginale), ale trochę bardziej, żeby nie drżała, co wcześniej się zdarzało. Rozebrany został też kolektor, żeby sprawdzić czy nie ma w nim jakiś niepożądanych elementów, które mogły się tam dostać przy uderzeniu.
Nie wiedziałem jak zatytuować tego posta, bo to taka zbieranina małych aktualizacji wielu niepozamykanych tematów. Nic większego nie da się załatwić przed majówką, więc to dobra okazja na takie akurat rzeczy. M. in. złożone zostało trochę wygłuszenia podszybia, zamówione zostały poliuretany i wahacze oddane do regeneracji. Wrócił też krzyżak, zrobiliśmy trochę małych zakupów i wystartowało przeglądanie silnika.
Lecimy dalej. Czas w końcu postawić auto na kołach. Na razie składamy na tylnym zawieszeniu z dawcy, żeby wysłać Smoczycę na zbieżność i zobaczyć, czy gwint jest prosty. Przy okazji sprawdzamy, czy na tył zmieszczą się opony o szerokości 295 - zawszę byłoby to 3 cm gumy więcej na drodze niż wcześniej. Złożone zostaje też trochę tyłu. Szczegóły standardowo w poście.
Kolejna kłoda pod nogi w trakcie składania - stara kolumna kierownicza ma inną wiązkę niż kostki w aucie. To znaczy, że kolumna z auta LOW nie dogada się z wiązką HIGH, a taką mamy przełożoną z 525i + M5. Zapadła decyzja, aby przełożyć kolumnę z HIGH, a więc taką samą jak poliftowa. Jak się można domyślić, nie poszło tak lekko.
Stary wózek okazał się skrzywiony od uderzenia, więc trzeba było zrobić go od nowa. Niestety, zamiast wyspawać łapy pod obecny, poprzedni majstrowie przerobili wózek pod łapy, które akurat mieli na półce, prawdopodobnie pod E30 lub E36. Trudno. Nowy został więc odtworzony na podstawie starego. Będzie on miał też ulepszenie - poprawione mocowania maglownicy.
Znowu mały kroczek do przodu. Zakonserwowane zostały progi i błotniki tylne od spodu. Na błotniki przednie położony został "baranek", potem też będzie położona "tłusta" konserwacja.
W środku też kawałek dalej, na dobre wjechał już dywan i zamontowana została na gotowo nagrzewnica. Miejmy nadzieję, że nie będzie ciekła...
Szybkie rozwinięcie poprzedniego postu. Komplet elektrycznych zagłówków znajduje się już w aucie, polutowany gdzie trzeba i podłączony. Na miejscu jest już też reszta wiązki kabiny - na tę chwilę brakuje już chyba tylko kostek foteli.
Przy okazji trwa też uzbrajanie środka, a tapicerka słupków, tylna półka i podsufitka idą do tapicera.
Trafiła się okazja na to, żeby tylna kanapa stała się jeszcze lepsza - elektryczne zagłówki! Zestaw wymaga trochę pracy, ale wszystko jest do zrobienia. Całość jest dość prosto podłączana do istniejącej wiązki i jest niezależna od innych elementów i modułów. Praktycznie całość wiązki chowa się pod kanapą i nie wymaga dociągania żadnych dodatkowych przewodów. W poście więcej szczegółów jak to wszystko się prezentuje.
Pewnie już wspominałem, a jeśli nie to można to zauważyć na wielu zdjęciach, wnętrze Smoczycy delikatnie mówiąc nie było w szczytowej formie. Dlatego będzie zmienione na lepsze, po renowacji. Zdecydowałem, że chcę szyty środek, Pergament z czarnymi górami. Co się z tym wiąże, trzeba będzie obić na nowo podsufitkę, półkę, słupki itp. Problem stanowi szyta deska, reszta w zasadzie jest skompletowana. Poniżej zdjęcia sprzed renowacji.
Bardzo szybki post przed czymś grubszym.
Po dłuższej przerwie, kiedy było zbyt zimno i mechanikowi nie opłacało się ogrzewać warsztatu wracamy do tematu. W tak zwanym międzyczasie kupiłem kilka brakujących elementów, m.in. tarczę sprzęgła i elementy do złożenia PDC.
Zamówiłem też customowe znaczki, idealnie byłoby, gdyby Smoczyca nigdzie nie miała na zewnątrz loga BMW.
Wbrew powszechnej, jak się okazuje, opinii - nie każde E34 było fabrycznie wyposażone w ABS. Wersje LOW, czyli 520i i niżej miały ABS w opcji za dopłatą aż do roku 1993. Później układ był już montowany w standardzie we wszystkich wersjach silnikowych. Smoczyca to 1991 i ABSu nie miała. Nad jego dołożeniem myślałem już 10 lat temu, ale to wymagało rozebrania całego auta. Tak więc...
Przed zmontowaniem środka trzeba było jeszcze zająć się klimatronikiem. - Ale jak to klimatronikiem? Nie miałeś klimy manualnej? No... niby miałem. Problem w tym, że cała obudowa nagrzewnicy była już pospawana w kilku miejscach, wentylator nie miał jednego mocowania, a klima chłodziła - jak kiedyś pisałem - symbolicznie, bo... została źle zamontowana. Luźne wtyczki, niepodpięte jedno cięgło... szkoda słów.
Chociaż buda auta została już pomalowana jakiś czas temu, to brakowało jeszcze tych "luźnych" elementów. Zostały drzwi, maska, klapa, pokrywa szyberdachu, lusterka, listwy na doły drzwi, nakładki na progi, pas przedni, nerki i lusterka. Z rzeczy niestandardowych, to "psiknięte" zostały również klipsy mocujące nakładki progowe, z racji że normalnie są one czarne i potem od boku widać takie czarne prostokąty.
E34 ma wiele rzeczy głupio rozwiązane z fabryki, więc czasami trzeba trochę pogrzebać tu i tam. A co jest jedną z gorszych rzeczy zaraz obok (poprawionych już) wzmocnień pod lewarek? Rozwiązanie odpływów wody z szyberdachu. Idą prosto w progi, dziurki w progach z czasem zaklejają się syfem i w efekcie mamy akwarium w progach, a to jak wiadomo nie służy trwałości blachy.