Zacznijmy od eliminacji problemów. W ramach przypomnienia, podczas odpalenia wyszło kilka niewielkich rzeczy, z czego jedna, poważniejsza, a mianowicie cieknąca miska olejowa została już ostatnio załatwiona. Drugą, o wiele mniej poważną ale nadal konieczną do ubicia był cieknący wąż wylotowy płynu chłodniczego z silnika. Nadal do końca nie wiemy, co tak naprawdę było przyczyną, ale najprawdopodobniej po prostu wąż po latach sparciał, a opaska, która już na początku była nie do końca dobrze dobrana, ledwo go trzymała. Wcześniej, dopóki był jako tako elastyczny, to trzymał. Teraz przepuszczał delikatnie. Wymieniony został na nowy złożony z dokładnie takich samych kolanek i łącznika, jedynie opaski są w mniejszym rozmiarze i trzyma pięknie, nie przepuszcza nawet przy rozgrzanym silniku, czyli przy wysokim ciśnieniu w układzie.
Do złożenia przodu potrzebne będą oczywiście pewne brakujące wtyczki, z racji że z przodu auta znajduje się wiele urządzeń działających na prąd, np. światła, czy elementy klimatyzacji. Z zaprzyjaźnionego składziku praktycznie samych E34 udało się zdobyć wszystko, co na tę chwilę potrzebne. Mamy więc m.in. boczne kierunkowskazy, których co prawda nie będzie, bo dziury w błotnikach mamy zaślepione, tak jak to było w 1991 roku, ale pod błotnikami mamy przeznaczone na to w nadwoziu dziury, które trzeba chociaż wypełnić zaślepkami.
Udało się też odzyskać śrubki błotników. Oczywiście nie będą zamontowane w stanie surowym, zostały wypiaskowane i będą również pokadmowane na złoto, jak z resztą większość.
Udało się też namierzyć, w którym miejscu wychodzi do zderzaka z tyłu wiązka PDC i... trochę nie podoba mi się pomysł robienia na nią dziury. Jeszcze pomyślę, bo z jednej strony dobrze mieć to zrobione jak w oryginale, ale z drugiej buda już była ładnie zabezpieczona i pomalowana.
Trochę zagadką zostaje na razie przewód załączający kompresor klimatyzacji. Jest jeden pin w trzypinowej kostce. Ale... wygląda na to, że tak było. Zdjęcia poniżej pochodzą z jednego z aut przeznaczonych na części.
Udało się również wykopać przedni stabilizator, czyli element brakujący do złożenia przedniego zawieszenia. Jest to taki sam jak miałem wcześniej, czyli 23 mm. Myślałem o założeniu grubszego, z jakiejś tuningowej firmy, ale nie jestem pewny, czy potrzebny jest sztywniejszy, a to 1,5k za kawałek pręta. Mamy też ślizgi maski i kilka innych małych pierdółek.
No i na koniec testowe złożenie przodu. Nie mogłem się powstrzymać i efekt finalny dałem na miniaturkę postu, łamiąc przy tym pewnie wszystkie zasady publikowania w necie. A poniżej jeszcze kilka zdjęć z tego procesu.
Pewnie widać na zdjęciach pewne spoilery (nie dosłownie) tego, co będzie opisane niedługo. Trochę tak, aczkolwiek nie do końca celowo - po prostu tyle tematów dzieje się równolegle, że muszę wybierać, do którego postu pójdzie które zdjęcie, a tematów ledwo zaczętych nie chcę opisywać i odkładam sobie opisy do momentu ukończenia lub chociaż osiągnięcia w miarę zaawansowanego etapu. W każdym razie, niedługo uszczelnianie i odpowietrzenie zbiornika paliwa, puszka filtra powietrza oraz przedni zderzak!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz