Na zdjęciu tytułowym widać wyczyszczoną komorę. Silnik już czeka na palecie w pobliżu. Zanim mógł wylądować w środku, trzeba było jeszcze pozakładać niezbędne rurki, m.in. od klimatyzacji. Oczywiście to, co było w kiepskim stanie zostało powymieniane i zregenerowane, tak jak np. tutaj.
Tutaj kolejne rurki, idące do kompresora klimy. Na tym etapie jeszcze tego nie widać, ale za chwilę okaże się, że silikony pomiędzy nimi a króćcami kompresora były wcześniej założone za krótkie i praktycznie nie pracowały, tak więc rurki musiały się uginać podczas ruszania się silnika. Kwestią czasu było ich pęknięcie... Będę musiały jeszcze zostać zdemontowane i lekko skrócone. Niestety okazało się to dopiero po włożeniu silnika, ale będzie dało się je zdjąć bez ponownego jego wyciągania.
Teraz chwila przy samym silniku. Co poprzedni "fachowcy" założyli pod kolektory zamiast normalnie dostępnych za bodajże 32 zł na stronę uszczelek? A wyrzeźbili sobie własne z kawałka blachy czy czegoś. Może potrzebowali wyrobić dodatkowe godziny, nie wiem. W każdym razie teraz założymy normalne. Głowice trzeba było tylko oczyścić z resztek kleju.
Małą poprawkę trzeba było jeszcze wykonać przy mocowaniu wybieraka, bo było w kiepskim stanie. Zostało jeszcze potem pomalowane, a tulejka będzie zmieniona. Do wybieraka jeszcze wrócimy za kilka dni.
Na chwilę obecną trochę zagadką jest przepustnica. Zachowuje się inaczej, sama nie odbija sprężyną. Może domykanie też jest realizowane przez serwo, to się dopiero okaże. Trzeba było jednak spiłować lekko gniazdo kostki, bo było bardzo blisko napinacza. Chyba będzie bezpieczniej dać pasek krótszy o centymetr. Napinacz i tak jest praktycznie w górnym położeniu.
Dalej trochę uzbrajania i podłączania elektryki w celu odpalenia. Przy okazji zmienione zostały przewody zapłonowe, bo stare były w niektórych miejscach poprzecierane. Zamiast Accela wybrałem tym razem MSD, ze względu na inny kąt co powinno pomóc uniknąć podobnego problemu w przyszłości. Dodatkowo opakowane są teraz w osłony termiczne.
Ostatnia rzecz na ten etap - przekręcenie kluczyka. Nie, jeszcze nie w ostatnią pozycję. Na razie tylko na zapłon. Jest komunikacja, zegary nawet coś tam pokazują, OBC nie krzyczy "PPPP", więc jest dobrze. Check Control zdaje się działać, bo nie pokazuje błędu CC, a nawet zgłasza błąd czujnika poziomu oleju. Temperatura na OBC pokazuje -37, bo nie mamy termometru temperatury zewnętrznej na razie. Uff. Jeszcze za wcześnie, żeby powiedzieć, że auto żyje, ale układ nerwowy na pewno w jakimś stopniu funkcjonuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.