Postęp projektu

Postęp projektu

  • Stan BDB
  • Wygląd zewnętrzny
  • Podwozie
  • Zawieszenie
  • Hamulce
  • Swap
  • Odbudowa
  • Wnętrze
  • Stroker

02 listopada 2025

Włączamy światła. Do tego PDC i branding pod maską

Kolejny mały krok do przodu - mamy światła z przodu. Sporo czasu pochłonęło sprawdzanie kostek w wiązce komory silnia, a i tak zostało kilka wolnych, które nie wiadomo, od czego mogą być. W każdym razie, światła z przodu już świecą. 
Z tyłu przeciągnięta została pod zderzak wiązka PDC w fabrycznym miejscu, tak jak to szło w oryginale. Smoczyca dostała też spersonalizowaną tabliczkę znamionową, taki smaczek - a niech ma własną tożsamość.


Zanim w ogóle doszło do uruchomienia świateł, dość długo trwało rozgryzanie, która kostka jest od czego. Niby powinno to być oczywiste, a jednak sporo kostek różniło się od tego, co mamy, np. kostki silniczków regulacji wysokości świateł są inne, niż mamy w silniczkach. Dodatkowo, co przecież rzadko się zdarza w BMW z tego okresu, przynajmniej w wersjach europejskich, to kostki identyczne, pasujące w kilka miejsc. A takich też kilka było... Z tych niepodłączonych póki co, na pewno te które idą w górę, to podgrzewanie spryskiwaczy oraz instalacja lampki pod maską.



A tu wspomniana regulacja wysokości świateł - po lewej od strony silniczka, po prawej od strony wiązki. No nie pasują.



Mieliśmy też przygotowane oryginalne obrysówki, rzecz już w zasadzie nie do zdobycia. Ale brakowało do nich oprawek. Chcąc nie chcąc było trzeba poratować się oprawkami z zamienników. Na szczęście nie dość, że pasują, to trzymają mega mocno, więc o szczelność nie będzie trzeba się martwić.




Dalej mamy przeciągnięcie wiązki PDC. Poszła w oryginalnym miejscu, ale z racji że fabrycznie auto nie było w PDC wyposażone, to brakowało w tym miejscu wycięcia. Konieczne było więc kolejny raz użycie zapasu lakieru, wycięcie otworu i zrobienie wyprawki.





Na koniec mały smaczek - spersonalizowana tabliczka znamionowa. No bo czy Smoczyca jest nadal BMW? Moim zdaniem nie do końca. To jak wszystkie te repliki Caterhama zrobione ma Maździe MX-5. Auto z fabryki wyjechało jako biedna wersja BMW E34, ale na chwilę obecną niewiele ma wspólnego z oryginałem. Skoro więc np. Alpiny zaczynają życie jako seryjny model, a potem, po gruntownych modyfikacjach dostają nową tożsamość, to dlaczego nie pozwolić sobie na to samo, a co. Co prawda z nadaniem własnego VINu byłyby pewne problemy, ale reszta nie stanowi przeszkód.




A korzystając z okazji, że wszystko co potrzebne do pracy silnika jest już pozbawione problemów, to daliśmy mu pochodzić pół godziny i potestowaliśmy trochę.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz