Należało zacząć od zdjęcia miski, ale pytanie jak to zrobić, nie demontując znowu wszystkiego, bez wyciągania silnika. Na szczęście udało się podwiesić go na belce i ostrożnie zdjąć przedni wózek, uzyskując tym samym swobodny dostęp do miski.
Tu jeszcze zbliżenie na odgiętą krawędź podczas pomiarów. Nie było tego widać z zewnątrz, a dokładnie z tego miejsca kapał olej. Po przyłożeniu kątownika widać od razu jak bardzo krawędź miski się odgięła. Jest to dość wrażliwe miejsce, bo nie ma tu śruby, a krawędź jest szersza, żeby było gdzie wypuścić wyprowadzenia do filtra oleju, więc zadziałała dźwignia.
Tu wspomniane przedłużki. Będzie je można wkręcić kluczem nasadkowym i dopiero do nich dalej przykręcać węże. Wcześniej było trzeba wręcz zeszlifować klucz płaski, żeby sięgnąć nakrętkę na wężu, a siła dokręcania i ograniczone ruchy bardzo utrudniały przykręcenie tak, żeby połączenie było szczelne. Niby poprzednim razem po długich walkach i poharatanych kostkach się udało, ale jak można to poprawić i mieć z głowy na wypadek konieczności zdejmowania w przyszłości, to warto to zrobić teraz.
Po naprostowaniu do idealnie płaskiej powierzchni miska była gotowa do założenia ponownie na miejsce.
No i na miejsce wjechał oczywiście wózek i silnik spoczywa już na nim. Operacja zakończona sukcesem. Zostaje zalać olejem, odpalić i sprawdzić szczelność.
Zostaje jeszcze uszczelnienie węża wlotowego do chłodnicy, zmienić przepustnicę i rzeczy, które wyszły przy odpaleniu mamy z głowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz