Postęp projektu

Postęp projektu

  • Stan BDB
  • Wygląd zewnętrzny
  • Podwozie
  • Zawieszenie
  • Hamulce
  • Swap
  • Odbudowa
  • Wnętrze
  • Stroker

05 maja 2025

Sprawdzanie kolektora i ubieranie klapy

Poprzednim razem tył był bliski złożenia, przynajmniej z zewnątrz. Ostanim szlifem było podklejenie blendy taśmą dwustronnną (jak w oryginale), ale trochę bardziej, żeby nie drżała, co wcześniej się zdarzało. Rozebrany został też kolektor, żeby sprawdzić czy nie ma w nim jakiś niepożądanych elementów, które mogły się tam dostać przy uderzeniu.



Tak więc jeśli już byliśmy przy klapie, to blenda została tak podklejona, żeby nie sprężynowała pod naciskiem tablicy rejestracyjnej.



A teraz silnik. Zaczęło się w ogóle od odgrzebania go spod koca. Chwilę później odkręcony został też alternator (o czym więcej następnym razem) i ściągnięty został pasek żeby sprawdzić czy koła pasowe nie są pokrzywione.



Rewizję zaczęliśmy od użycia kamerki i wyjęciu ręką tego, co od razu można było wyczuć pod palcami. Widok lekko przerażający, ale najprawdopodobniej są to odłamki ramek, uchwytów lamp albo podobnych elementów, które zostały zassane kiedy spadł filtr powietrza.



Po tym znalezisku lepiej było dla świętego spokoju otworzyć i zdjąć kolektor. Tutaj na szczęście obyło się bez niemiłych zaskoczeń - przy zaworach czysto.



Po sprawdzeniu uszczelek okazało się, że są wystające i miękkie, prawdopodobnie nie trzeba ich zmieniać. 



Za to wyszła kolejna rzecz, którą popisali się mistrzowie z MGarage... Naprawdę starałem się nie pisać w ten sposób i nie poruszać nazwy firmy, w której był robiony swap, ale no za każdym razem ręce opadają mi jeszcze bardziej niż poprzednim. Prosiłem o przemalowanie go z szarego na czarny, więc okręcali listwy paliwowe, które są przykręcane do górnej części kolektora na bodajże 4 śrubki, po 2 na listwę.



No i jak wykręcili te śrubki i kolektor poszedł do malowania, to chyba wywalili je gdzieś albo rzucili w kąt i nie mogli znaleźć, kiedy z malowania wrócił. Co zrobili z tym fantem? A wkręcili sobie jakieś inne, jakie akurat mieli pod ręką. Za długie. Łatwo przewidzieć czym to się kończyło, nie?






Jakby ktoś nadal przecierał oczy i się zastanawiał, to rozwieję wątpliwości. Tak, to są dziury na wylot. W kolektorze dolotowym. Trzeba więc było to uszczelnić i poskładać. Na razie to tyle. Nie mam siły więcej pisać po tym odkryciu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.