Postęp projektu

Postęp projektu

  • Stan BDB
  • Wygląd zewnętrzny
  • Podwozie
  • Zawieszenie
  • Hamulce
  • Swap
  • Odbudowa
  • Wnętrze
  • Stroker

14 kwietnia 2021

Zegary dla Kamila - część 3

Działam dalej z zegarami dla Kamila. Trochę jestem w tyle z postami, bo opisywane tutaj zdarzenia były w lutym... Przyszły tarcze od Moman, więc można było zabrać się za ich montaż oraz odpowiednie umiejscowienie inwertera, który niezbędny jest do ich podświetlenia. Potem wszystko zostało wysłane do Kamila do montażu, ale jak się okazało, niestety nie obyło się bez pewnych problemów. O tym więcej napiszę za moment, na razie idźmy po kolei.



Po upewnieniu się, że testowy tekst z Arduino wyświetla się poprawnie na nowym LCD, zabrałem się za lutowanie przewodów. Dla uzyskania mocnego i trwałego połączenia pozaciskałem na przewodach żeńskie końcówki, powsuwałem je na piny (zarówno w konwerterze jak i już w samym LCD) i jeszcze dla pewności przylutowałem je do tychże pinów. Takie połączenia zostały oczywiście opakowane w koszulki termokurczliwe, żeby uniknąć jakiegokolwiek ryzyka zwarcia. Dla lepszego efektu wybrałem przezroczyste koszulki - funkcjonalnie różnica co prawda żadna, za to całość prezentuje się całkiem ciekawie.





Po połączeniu wszystkiego zabrałem się za upychanie wykonanego podzespołu pod tarczą prędkościomierza. Łatwo nie było, ale udało się. Żeby nic nie latało luzem, użyłem zaciskowego organizera do przewodów do przytrzymywania konwertera w miejscu. Przewody pomiędzy konwerterem a LCD trzeba było lekko podgrzać opalarką żeby dało się je ułożyć w pożądany kształt. Finalnie wyszło coś takiego, jak na poniższym zdjęciu.




No to teraz tarcze. W pierwszej chwili wydawało się, że wszystko jest pięknie, jednak trochę problematyczny okazał się inwerter. Generalnie jest on niezbędny do działania tarcz, bo on robi z 12V dostępnych w aucie zmienne 80-110V, w zależności od bieżącego ustawienia pokrętła jasności podświetlenia. Niestety, miała to być "mała kosteczka" jak twierdził producent, jednak jest dość spora więc musiałem zamówić inny, mniejszy inwerter o tych samych parametrach. Niestety mniejszy inwerter ma pewną dość poważną wadę - z racji, że pracuje w zakresie słyszalnych częstotliwośći (400 Hz), to strasznie piszczy. Na stole w biurze nie mogłem wytrzymać więcej niż kilka minut. Na szczęście później okazało się, że w obudowie i w aucie praktycznie go nie słychać.





Przymierzyłem tarcze i ponownie zrobiłem test, żeby upewnić się, że jest ok. Żarówki podświetlenia mogłyby być w zasadzie zlikwidowane, ale wtedy nie byłoby podświetlenia wskazówek.




Potem ponownie rozebrałem zegary na kawałki i zacząłem modyfikować środkową ramkę, aby jakoś wkomponować w nią inwerter. Niestety, jedyne miejsce gdzie można było go wcisnąć było pod obrotomierzem. Żeby to się jednak udało, trzeba było przeciąć druty od żarówek podświetlenia. Zrobiłem więc coś takiego, że po ucięciu powierciłem dziurki, aby ucięte kawałki przymocować jakoś do ramki i pod śrubki dałem jeszcze dość grube przewody. Przetestowałem i świeci pięknie.





Tarcze mają dosyć długie kable, w zestawie jest też rozdzielacz zasilania z bardzo długimi kablami. Musiałem je skrócić, żeby uniknąć zbędnej plątaniny wewnątrz obudowy, więc skróciłem je na tyle, ile było potrzebne. Początkowo chciałem przeciągnąć wszystkie kable przez otwór pod obrotomierzem widoczny na wcześniejszych zdjęciach, ale okazało się to niemożliwe - między poszczególnymi wskaźnikami jest po prostu za ciasno. Wykorzystałem więc fabryczne otwory i nawet fajnie to się sprawdziło. Po ułożeniu z przodu wyglądało to już całkiem dobrze. 





Kolejna niespodzianka pojawiła się przy próbie założenia frontu - szyba ma od spodu przetłoczenia, takie "ścianki", które mają kształt tarcz i ściśle do nich przylegają, a jak widać było wcześniej nowe tarcze mają po bokach dodatkowe kawałki z podłączonym zasilaniem. Konieczne było wyłamanie kilku "ścianek", żeby dało się to złożyć. Na zdjęciu jeszcze "na brzydko", bo to jeszcze stara szyba Kamila, przeznaczona na eksperymenty.




Finalnie przód udało się złożyć, ale żeby nie wywierać nadmiernego nacisku, trzeba zostawić milimetr skręcając obudowę. Może nie cały, ale jednak. Podświetlane tarcze są sporo grubsze - mają ponad milimetr grubości.




Mając przód złożony i ustabilizowany zacząłem układać kable w środku. Wyszła niezbyt piękna pajęczyna, ale między ramką a płytą główną jest tylko jakieś pół centymetra miejsca, więc nie ma zbytnio pola manewru.




Na sam koniec "miód na oczy", czyli efekt po złożeniu:




Jak wiadomo, nigdy nie może być zbyt pięknie, więc dalsze losy zegarów już nie są takie fajne... Kamil znalazł piękną szybę, nie zupełnie bez rysek ale zdecydowanie najładniejszą jaką w życiu widziałem. Poskładałem na tej szybie i wysłałem zegary. Niestety, paczka została chyba porządnie skopana, bo szyba pękła i to w kilku miejscach...




Dodatkowo, po podłączeniu okazało się, że LCD pokazuje jakieś krzaki. I to za każdym razem praktycznie inne. Po prostu śmieci zamiast faktycznych danych. Wybaczcie jakość zdjęć od tego miejsca w dół, niestety kompresja Messengera zrobiła swoje.




Zacząłem badać co to może być, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Trop był jasny - skopanie paczki. Ale dla pewności zbudowałem na szybko rozdzielacz i puściłem z Arduino to samo na drugi wyświetlacz jak ten nowy u Kamila i na ten stary zielony. Różnic brak.




Nie było więc co się zastanawiać - wsiadłem w auto i pojechałem do Kamila ogarnąć temat na miejscu. Przed wyjazdem jeszcze rozebrałem stary LCD i okleiłem folią, żeby w razie absolutnej konieczności ponownego jego użycia był chociaż w zbliżonym do reszty kolorze.




I teraz co wyszło na miejscu. LCD faktycznie musiał dostać kopa, bo pokazywał głupoty. Przelutowałem na ten drugi (zamawiałem dwa, jeden na eksperymenty a drugi finalny) i ten już pokazywał ok - a przynajmniej tak się początkowo wydawało. Pokazywał dobrze przywitanie "Turbo Lamik" i "ZF 8HP70", ale potem zamiast biegów, programu i temperatury oleju pokazywał jakieś oderwane od rzeczywistości "2 2 0 1", które po wyłączeniu zapłonu zmieniało się na "2 0 0 1", czy jakoś tak. No to dalej szukanie, sprawdzanie. Skończyło się wlutowaniem starego konwertera od Lamika. Nie wiedzieć czemu, ten nowy nie chciał współpracować. Zupełnie nie wiedziałem o co chodzi, bo przecież gdyby był inny format, standard itp., to przywitania też by nie pokazywał. No ale trudno, skoro stary zadziałał to został, następnie poskładałem wszystko, sprawdziliśmy jeszcze z Kamilem w aucie i było ok. No to popakowałem swoje graty, powynosiłem do Jeepa i poszliśmy się przejechać tą bestią. 
No i znowu niespodzianka. Po wyjechaniu z garażu po chwili znowu zaczęły pojawiać się krzaki. Powrót, wywalenie kostki pod kierownicą i zlutowanie na sztywno, bo krzaki pojawiały się częściej przy dotykaniu tej złączki. No to kolejny test i... to samo. Ogólnie tak wygląda to, co po kolei się pokazuje:







Konwerter jest rzeczą typowo cyfrową, więc powinien albo działać w całości, albo w ogóle. Przez chwilę myślałem, że to zakłócenia z innych kabli, ale nie - podczas jazdy potrafi przykładowo wrócić do normalnego wyświetlania z jakimś pojedynczym krzakiem gdzieś pomiędzy wskazówkami.

Nie zamierzałem się jednak poddawać, więc pozamawiałem kolejne wyświetlacze, konwertery, kable i kombinowałem dalej. Żeby jak najbardziej zmniejszyć ryzyko słabego połączenia postanowiłem ograniczyć ilość przejść, kostek i innych elementów. Dodatkowo, delikatny kabel telefoniczny z gniazdka RJ-14, który również mógł ucierpieć u kuriera, postanowiłem zastąpić grubszym i ekranowanym, tak dla pewności. 
Poskładałem Kamilowy 4 zestawy testowe: 
1. Zwyczajny LCD z już wlutowanym konwerterem. 16x2 i niebieski, ale to nie miało znaczenia - chodziło o sprawdzenie wpływu przewodów pomiędzy konwerterem a LCD.
2. Pomarańczowy LCD, taki sam jak ten, który miał działać od razu, z ekranowanym przewodem zamiast kabla telefonicznego, żeby sprawdzić, czy to wina przewodu pomiędzy sterownikiem skrzyni a konwerterem
3. Jak wyżej, ale bez zaciskanych końcówek na przewodach i golpinów, po prostu lutowane płytka-płytka, żeby sprawdzić to co w zestawie 1 ale już na docelowym wyświetlaczu (dodatkowo pokazałoby to winę LCD, gdyby zestaw 1 działał)
4. Oryginalny, zielony LCD (tyle, że oklejony) z przylutowanym konwerterem, czyli to samo co Kamil miał od Lamika.

No i... żaden zestaw nie zadziałał. To już całkowicie wytrąciło mnie z równowagi, ale na drugi dzień miałem jechać do Lamika na strojenie Smoczycy, więc postanowiłem podpytać. No i niespodzianka - okazało się, że konwertery są modyfikowane, w celu umożliwienia o wiele większej częstotliwości odświeżania, co z kolei pozwala zaoszczędzić sterownikowi skrzyni cenny czas na zmianę przełożeń. Tak więc moje zestawy, bazujące na niemodyfikowanych konwerterach nie miały jak zadziałać. O tyle dobrze, zaczęła mi wracać wiara w siebie. Lamik potwierdził mi też, że użyłem dobrych elementów i przewodów.
To tłumaczy, dlaczego wyświetlacz działał (chwilowo) po wlutowaniu starego konwertera. Nie tłumaczy jednak tego, dlaczego co jakiś czas potrafią pojawić się krzaki. Niestety tego Lamik też nie wiedział, więc uzgodniliśmy, że wyślę mu mój zestawik, z pomarańczowym LCD i niemodyfikowanym konwerterem, a on sprawdzi, czy u niego działa bez problemu. Jeśli tak, to najwidoczniej problem musi leżeć w przewodach pomiędzy samym sterownikiem skrzyni, a kostką pod kierownicą i to mogłoby zostać wymienione podczas wymiany u Kamila sterownika na nową wersję za 2-3 tygodnie. 
Tak więc to jeszcze nie koniec tematu, ale chyba już blisko wyeliminowania wszelkich problemów.

Niebawem napiszę coś więcej odnośnie strojenia, jak tylko uda mi się znaleźć trochę wolnego czasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.