Postęp projektu

Postęp projektu

  • Stan BDB
  • Wygląd zewnętrzny
  • Podwozie
  • Zawieszenie
  • Hamulce
  • Swap
  • Odbudowa
  • Wnętrze
  • Stroker

13 września 2021

Ważenie i pierwsza poważna awaria

 Na początku września pojechałem do MGarage na przegląd gwarancyjny - przejrzenie auta, sprawdzenie wszelkich śrub, podzespołów i takie tam. Miało być pięknie, a tu jeszcze w drodze spotkała mnie niemiła niespodzianka. Koniec końców jednak dojechałem szczęśliwie na miejsce, jednak z racji skomplikowania nie było możliwe ogarnięcie tematu od razu. Umówiliśmy się więc na połowę października. Zapraszam do reszty postu po szczegóły.


A więc co mogło się wydarzyć? Coś, czego chyba nigdy bym się nie spodziewał. Jechałem sobie spokojnie po autostradzie, prawie pustej, bo było to w okolicach 2:00 - 3:00 godziny. Raz po raz pojawiała się jakaś ciężarówka, czasami nawet wyprzedzające się ciężarówki. Wiadomo jak taki manewr w ich wykonaniu wygląda - różnica prędkości wyprzedzającego i wyprzedzanego najczęściej wynosi maksymalnie kilka km/h, w dodatku w przypadku obu uczestników manewru rzadko przekracza 90 km/h. Tak więc ja, jadąc normalnie zgodnie z obowiązującymi ograniczeniami prędkości oczywiście, byłem chwilowo przyblokowany i zmuszony zwolnić do wspomnianych okolic 90 km/h. Kiedy ciężarówka wyprzedzająca w końcu zakończy manewr i zjedzie na prawy pas, chciałoby się więc jak najszybciej wrócić do poprzedniej prędkości. Tak też robiłem kilka, może kilkanaście razy. W pewnym momencie jednak usłyszałem głośny brzęk, jakby coś odbiło się od podwozia, a chwilę później zauważyłem, że dźwignia zmiany biegów, a wraz z nią w sumie cała reszta auta wpada w straszne drgania w okolicach 145 km/h. Nie dało się wręcz jechać z taką prędkością. Nie miałem jednak specjalnie innej opcji niż dojechać do Tarnobrzegu, bo i tak byłem już w połowie trasy.
Jakoś udało mi się dotrzeć, chociaż dla kierowców, którzy zaczęli się pojawiać na trasie nad ranem kilka godzin później musiałem wyglądać komicznie i stereotypowo - auto na szerokich laczach, grzmi wydechem, a wszyscy muszą je wyprzedzać. Kupił se sebix staro bełemke, warcy rycy cescy (WRC) a pod masko pewnie 1.6 LPG. No cóż, trzeba było to przeżyć. Na miejscu auto wjechało na podnośnik ze mną w środku. Zmieniałem biegi i deptałem/odpuszczałem gaz, a panowie z MGarage zaglądali pod podwozie. Diagnoza: prawdopodobnie odpadła blaszka wyważająca wał. Niestety, firma, która robiła wał na zamówienie, pracuje w godzinach 6:00 - 14:00, więc tego dnia nie było już mowy o jakiejkolwiek naprawie. Trochę czasu to zajmuje, a ja chciałbym załatwić temat w jeden dzień, bez zostawiania auta, więc musieliśmy umówić się na październik, na sporo wcześniejszą godzinę, niż zwykle.
Przy okazji udało się namierzyć przyczynę niedziałającej za dobrze klimy - rozszczelniony kompresor. Również ogarnie się to w październiku, bo i tak auto będzie cały dzień stało pozbawione wału.
Zagadką do rozwiązania był jeszcze przyjemny, ale na dłuższą metę pewnie nie do końca pożądany zapaszek benzyny we wnętrzu. Czułe nosy znalazły jego źródło - przy rurze wlewowej, w miejscu gdzie wpada do zbiornika. Faktycznie, na górze zbiornika była cieńka warstwa benzyny. Nie było jej dużo, ale wystarczająco, aby zjeść napis producenta "FUEL SAFE", no i dawać ten znajomy aromat. Dokręcenie kilku śrubek miejmy nadzieję wyeliminuje problem. Póki co nie czuć dużej różnicy, pewnie musi wywietrzeć jeszcze poprzednia ilość. Z racji, że nie było wcześniej okazji, zrobiłem zdjęcie ukończonego zbiornika z akcesoriami.




Ostatnie, co miałem na liście, to zważenie auta. Niby można jechać na złom, ale chciałem mieć auto zważone profesjonalnie, na typowych wagach do ważenia samochodów. Zdjęcie już widzieliście na samej górze postu, podsumujmy więc to, co na nim widać:
- Zalane do pełna auto bez nikogo w środku waży 1628 kg
- Na każde koło przypada: lewy przód 403 kg, prawy przód 439 kg, lewy tył 411,5 kg, prawy tył 374,5 kg
- Rozkład masy przód-tył: 51,7:48,3
- Rozkład masy lewo-prawo: 50:50
- Klin (waga krzyżowa): 52,2%

Teoretycznie dałoby radę pokręcić trochę gwintem i zniwelować klin, ale jest on na tyle niewielki, że chyba nie bardzo ma sens to robić kosztem krzywo stojącego auta. Nie czuć jego negatywnego wpływu, auto zachowuje się dokładnie tak samo przy skręcie zarówno w lewo jak i w prawo, więc tak zostawiam.

Dobra - popatrzone, podokręcane, poważone, wracamy. Droga powrotna była jeszcze gorsza, bo nie dosyć, że uczestników ruchu było na drodze zdecydowanie więcej, to jeszcze... chyba odpadła kolejna blaszka z wału. Teraz bezpieczna prędkość "bezdrganiowa" spadła do 120 km/h. Co gorsza, same drgania się nasiliły, już nie tylko powodawały parkinsona skrzyni biegów - dodatkowo wyraźnie słychać metaliczne obijanie się "czegoś o coś" - jakby wał uderzał we wnętrze tunelu, lub (oby nie) zahaczał o wybierak. No trudno, bardzo powoli dojechałem do Poznania. Aż ciężko mi się myśli, że jeszcze raz czeka mnie taka trasa za miesiąc. Niby mógłbym, a pewnie i powinienem jechać na lawecie, jednak po naprawie wału będę musiał jak najszybciej sprawdzić, czy jest wszystko ok, więc chyba konieczne będzie jechanie na kołach. Jeszcze pomyślę, bo mam mieszane uczucia. 
A swoje do nich przykładają jeszcze... śruby. Bo, jak się okazuje, powrót nie był całkowicie bezbolesny dla auta. Kiedy już dojechałem do Poznania i jako ostatni przystanek przed domem postanowiłem zaliczyć myjnię, zmroziło mnie. I to tak, że aż poczułem ciarki na całych plecach. W prawym tylnym kole brakowało mi dwóch śrub. Urwały się i to przy samej piaście. Musiałem zamówić nowe, chociaż nie bardzo wiedziałem w jakie mam celować, bo nawet te stare miały prawidłową twardość (10.9), teoretycznie ciężko więc o coś lepszego. 
Poświęciłem jeden wieczór żeby rozebrać całe koło i wyciągnąć to, co z nich zostało. 





Przy okazji będę też zmieniać dystanse. Wcześniej miałem jakieś bardzo uniwersalne, które nawet nie centrowały się same na piaście i trzeba było zrobić to ręcznie. Dodatkowo musiałem używać pierścieni centrujących, bo piasta ma średnicę 72,6 mm, a otwór w feldze 74,1 mm. Postanowiłem nie kombinować i zmniejszyć ilość elementów, wybrałem więc dystanse z otworem dopasowanym do piasty, ale z kołnierzem zmieniającym centrowanie na 74,1 mm. Są już zamówione i czekam na dostawę, wtedy od razu powymieniam wszystkie śruby.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.